Lubię horrory. Lubię się bać, choć czasem przeklinam to „lubienie” gdy po mocnej dawce mocnego kina próbuje doczłapać się w środku nocy do łazienki. Ale to tylko skutki uboczne, kto by tam na nie zważał?;)
Niestety, dobrych horrorów brak w ostatnich latach. Posucha. Dla mnie trwa tym bardziej dłużej bo jakoś nigdy nie zdołałam się przekonać do japońskich straszydeł. Na dzień dzisiejszy Lady Gaga jest straszniejsza niż pierwszych dziesięć nowszych horrorów.
Ale spoko, nigdy nie jest tak źle by nie było gorzej:) Dlatego warto się cieszyć tym co jest – a więc napiszę krótko swoje propozycje z nowszych rzeczy.
Sama Raimiego powrót do korzeni
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=EeVAKbM4IzQ[/youtube]
Drag Me To Hell (Wrota piekieł) to klasyka w wykonaniu Sama Raimiego – gościa od kultowej serii „Martwe zło”. Po Spidermanach Sam postanowił wrócić do starego dobrego horroru podszytego dużą dawką groteski. Niektórzy utoną w strachu, większość zapewne w śmiechu… Historia typowa dla Raimiego: klątwa i złośliwy demon. Po trailerze może nie wygląda, ale jeśli ktoś kojarzy „Martwicę mózgu” niech się nie waha. Warto, Drag Me To Hell to piekielnie dobry kawałek rozrywki.
Paranormal Activity
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=F_UxLEqd074[/youtube]
Na bezrybiu i rak ryba. Kino dla miłośników reality w gatunku grozy. Kto na rzecz klasycznego horroru woli „Rec” i „Blair Witch Project” to nie będzie też zawiedziony „Paranormal Activity”. Mnie szczerze mówiąc bardziej przestraszyła klaustrofobia w budynku pełnym zombie czy las czarownicy niż duch nękający dziewczynę z „Paranormal…”. Ale film jest niczego sobie. Uwaga: są dwie końcówki. Pierwsza taka jak ją twórcy oryginalnie stworzyli, druga powstała po obejrzeniu filmu przez Spielberga (pewnie i dzięki niemu film nie zginął w offowym śmietniku).
To tyle. Mało tego. Był jeszcze „Halloween” w wersji Roba Zombiego, ale był ledwie poprawny.
Czekam więc na Wasze propozycje w komentarzach– zawsze mam chęć na ten gatunek. Może widzieliście ostatnio jakiś dobry horror?
Na koniec polecam horror sprzed kilku lat – „Descent”. Ale polecam na naprawdę mocne nerwy. To, i wyłączone światło uczynią noc seansu najstraszniejszą nocą w Waszym kinowym doświadczeniu.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=l5I1q4KhKNU[/youtube]
Mmmmm… Horrory! To lubię. Niestety od dłuższego czasu nie mam okazji oglądać, bo żona boi się takich filmów. Cóż… Na razie pozostaje pomarzyć o strachach.
Jeden z moich ulubionych to „Dom 1000 trupów” wymienionego przez Ciebie Roba Zombie. No i „Planet Terror” mnie ostatnio się podobał. Co jeszcze? Pierwsza część „Oszukać przeznaczenie”, „Teksańska masakra piłą łańcuchową”… czyli same klasyki można by rzec.
„Martwe zło” oczywiście super! Z podobnego podejścia do horroru polecam „Dom figur woskowych”, ale raczej druga część była straszno-śmieszna.
A dlaczego nie lubisz japońskich horrorów? Mnie się podobają. Straszą inaczej niż koledzy z USA. Polecam „Gwoemul” (azjatycki na pewno, ale chyba nie japoński). Taki śmieszny w sumie…
W ogóle azjatyckie kino, również to z serii kung-fu mnie jara: Dom latających sztyletów, Hero – itp. lubię.
I jeszcze kino obyczajowe japońskie: Dolls np. Mógłbym powymieniać jeszcze trochę, ale musiałbym zajrzeć do kajetu.
A miało być o horrorach…
Pozdrawiam.