Tom Hardy – przyszły Mad Max

MAD MAX: FURY ROAD – czyli powrót legendy, wojownika szos, szalonego Maxa, zbawiciela pustynnych ludzi. George Miller stworzył kultową postać, w którą w 1979 roku wcielił się młodziutki jeszcze nikomu nieznany aktor Mel Gibson.

Dziś wiemy już, że niebawem w kinach zobaczymy czwartą część. George Miller znów będzie tworzył historię? Ale na pewno już bez Mela Gibsona, który podążył własną ścieżką i lata już nie te. Zawsze w takich przypadkach aktor najnowszej części ma pod górkę, bo mało kto wytrzymuje ciśnienie porównania.

Ale jesteśmy w sytuacji dość pokracznej ponieważ my fani Mad Maxa nie skazujemy nowego aktora w roli Maxa na porażkę. Wręcz przeciwnie, wszyscy wypatrujemy go z niecierpliwością. Bo to on, aktor nieprzeciętny. Mądry ambitny talent ukryty w ciele dreso-karka. Tom Hardy, którego dzięki roli Bane’a w ostatnim Batmanie Amerykanie mogli lepiej poznać.

Ale Tom Hardy już od dawna podbija kino. Kto widział Bronsona doskonale zdaje sobie sprawę jak potężne warunki aktorskie ma Hardy. Czy Brytyjczyk będzie umiał oddać zmęczony wzrok Maxa? To wszystko przed nami.

On i George Miller to już dwa powody, dla których warto wyczekiwać nowego Mad Maxa. Więc czekamy z niecierpliwością na trailer Mad Maxa 4: Fury Road!

Tymczasem przypominam najlepszą część trylogii: Mad Max 2: Wojownik Szos

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=kBrAh3OyYnI[/youtube]