Chyba od tamtej gali zaczęłam oglądać Oscary. I nic dziwnego. Wielkim wygranym był doskonały film „Milczenie owiec” (jeden z tylko 3 filmów w historii, który zgarnął Oscary we wszystkich najważniejszych kategoriach).
Jest to jeden z niewielu filmów, o którym nie mówi się, że „książka była lepsza”. Co więcej jest to jeden z niewielu filmów, który jest praktycznie perfekcyjny. Amerykanie mieli kilka takich strzałów w historii kina, ale zazwyczaj na tle europejskich gigantów padały ich twory jak muchy. Tymczasem pozorny thriller mało znanego reżysera, z aktorami, którzy dopiero po tym mieli zyskać światowy rozgłos… Kto by pomyślał?