Oscary 2010 – postanaliza, czyli już po 82. gali

Oscary 2010. Już jesteśmy po 82. ceremonii rozdania statuetek Akademii Filmowej.

0803_oscars_g

Wnioski? Tak nasuwa mi się kilka na myśl. Oto one:

Wniosek nr 1: Akademia jest przewidywalna aż do bólu. Rzadko kiedy zaskakiwały jej decyzje. Nawet Oscar dla Sandry Bullock nie był zaskoczeniem.

Wniosek nr 2: W 10 nominowanych filmach były przynajmniej dwa, które przewyższały w formie i sztuce filmowej „The Hurt Locker” („A serious man” – miłe, alegoryczne i ambitne kino, na dodatek jak najbardziej oglądalne; „Precious” – kino indie z pomysłem na film, precyzyjnie zrealizowane) oraz przynajmniej dwa,  które wpuszczały w sztukę kina świeży oddech – przynajmniej w kwestii nominowania (pierwszy raz nominowany obraz animowany – „Odlot”, oraz „Avatar”, który otwiera nowy rozdział w X muzie).

Wniosek nr 3: jaki był sens w nominowaniu „Dystryktu 9”? skoro film został kompletnie olany. Niezrozumiała decyzja Akademii, na ich miejscu w ogóle nie wrzucałabym go do wora nominowanych. Bo teraz trudno coś określić: czy to był ukłon w stronie wszystkich mądrych debiutantów-reżyserów (tak tak wy też macie szansę trzasnąć nagrodę), czy raczej ukłon w stronę mocnego kina S-F tak często omijanego przez AF? A może po prostu dorzucili do pełnego top ten bo ten nine brzydko wygląda?

Wniosek nr 4: wynika z wniosku nr 3 – 10 nominacji to zdecydowanie za dużo… ma się wrażenie jakby te filmy, które nie otrzymały żadnego Oscara (typu „Bękarty wojny” i „A serious man”) robiły za tło dla reszty. I szczerze mówiąc wygląda to bardzo niesprawiedliwie.

Wniosek nr 5: nadal nie lubię Aleca Baldwina.

Wniosek nr 6: za to polubiłam Bena Stillera 🙂

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Q4NO6qESMcI[/youtube]

Wniosek nr 7: chciałabym podziękować Akademii za bezsensowny ale wspaniale przygotowany hołd złożony gatunkowi zwanemu horror. I chciałam również podziękować mamie, tacie, całej rodzinie, całej redakcji, wszystkim znajomym, bogu filmowemu oraz matce Whitney Houston.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=DEXvYAX892k[/youtube]

Wniosek nr 8: aktorzy drugoplanowi przewyższają o pięć klas aktorów pierwszoplanowych.

Wniosek nr 9: ciekawe o co chodzi o tą pierwszą nagrodzoną kobietę-reżyserkę? Były wcześniej lepsze, prawdziwe profesjonalistki w każdym calu – choćby Jane Campion. Pewnie o to, że kobieta wyreżyserowała prawdziwe męskie kino. I dobrze. Faceci od dekad kręcą kobiece filmy. W sumie cofam – o nic tu nie chodzi. Po prostu wygrał najlepszy.

Wniosek dodatkowy: przerażające jest to, że 90% powyższych wniosków pojawia się w mojej głowie po każdorocznej gali oscarowej. Więc czy to z moją głową coś jest nie tak czy z Akademią Filmową?

Wniosek do wniosku dodatkowego: w obu przypadkach: tak 😉

Czekam na Wasze wnioski – może z porównania opinii różnych ludzi wyjdzie coś ciekawego?

Pozdrawiam:)

20 odpowiedzi na “Oscary 2010 – postanaliza, czyli już po 82. gali”

  1. No własnie! Akademia jest przewidywalna – to obniża przyjemność wynikającą z rozstrzygnięć na które wszyscy czekają z 99% pewnością. Te Top 10 mi się podoba – im większa konkurencja tym lepiej. Może Akademicy wpadną na pomysł stworzenia dodatkowych kategorii? Best s/f movie, best horror, best of the best? Przydałaby się także kategoria oskara za najlepszy debiut – byle bez parytetów 😉

    Na Gali widzieliśmy wyraźny ukłon wobec aktorów serialowych oraz młodzieży, więc może w przyszłym roku zobaczymy na gali dr House`a?

    Przytomni akademicy powinni tylko wystrzegać się stworzenia kategorii nagród za spektakl teatru telewizji, bo tu musieliby naszym rodakom oddawać większość nagród 🙂

    To bardzo dobrze, że Oskary idą w kierunku komercji – tym samym europejskie festiwale będą mogły wysunąć się na czoło, ferując jurorskie mądrości na temat kina prawdziwie artystycznego. Amerykanie będą nadal nagradzać „kasę” (wielkobudżetowe filmy przymilając się wytwórniom) oraz dbać o poprawność polityczną: a to wygra kobieta, a to temat bieżący społecznie (coś o gejach, holocauście).

    Generalnie widać, że za oceanem lepiej potrafią dbać o swoje, bo my europejczycy jesteśmy zbyt rozproszeni i nie umiemy stworzyć wspólnego frontu w promocji kina europejskiego. Kasa w unii jest na jakieś bzdury a na prawdziwe zrewitalizowanie sztuki filmowej jakoś nie za bardzo…

  2. I jeszcze jedno – Ben Stiller, gdy się pojawił, otworzył faktycznie galę na nowo, bez niego byłaby średnia jako show. Ben Stiller chyba zostanie prowadzącym Galę w 2011 – myślę, że zebrał spore wyrazy uznania za swój „skecz”.

  3. Fakt nie zdobycia przez Inglorious Basterds przynajmniej ze 3 Oskarów uważam za punkt, od którego mierzony będzie upadek tej imprezy.

    Hurt Locker – zdecydowanie fajny film, ale prosty jak budowa cepa. Najlepszy obraz i scenariusz?…

  4. absolutnie nie mogę się zgodzić z przewidywalnością Oscarów – przynajmniej w tym roku 2010. bo jest tak, że całym sobą oczekiwałem wygranej (w ujęciu ogólnym) Avatara. a wyszło dokładnie na odwrót. Zresztą bukmacherzy również obstawiali wygraną Avatara, dająć HL zdecydowanie niższe noty. Więc teza o przewidywalności Oscarów jest zupełnie nietrafiona. poza tym uważam że naprawdę Avatar jest lepszym filmem niż HL, który to nie wykracza poza zwykły, absolutnie pospolity film wojenny, tyle że współczesny. myślę że to pomyłka (porażka?) amerykańskiej AF, że nie dała głównej/nych nagród Avatarowi. Film 3D oraz robiony całkowicie w CGI jest przyszłością kinematografii (nie ma znaczenia czy dalszą czy bliższą). Danie Oscarów HL to jak wywyższanie komputera blaszaka PC nad notebookami albo gier komputerowych nad konsolowymi (XBOX360, PS3), że tak to ujmę „komputerowo”. dla mnie decyzja ameryk. AF to jak strzał w kolano.

  5. Bękarty to świetny film – ale tarantino nie jest kobietą. W tym roku mam kult promocji kobiet, oskary, parytety…hehehehe

  6. Migawko – przeiwdywalne bylo to ze albo avatar albo HL zbierze „główną pulę”. Statuetka dla Waltza tez byla pewniakiem.

  7. 😀 Krzysztof_W to jest przewidywalność na zasadzie – „jutro będzie deszcz albo pogoda”. Waltz, Bullock i Bridges i owszem byli przewidziani.

  8. Ja teraz zauważyłem, że przez całą galę oskarową coś przestawiło się w moim mózgu i kilkadziesiąt razy robiąc podsumowanie prowadzących wliczyłem Oskar dla Waltza jako Oskar dla Hurt Lockera. To wszystko mimo tego, że obejrzałem i Bękartów i HL. Co ciekawe nikt mnie nie poprawił mimo tego, że zdziwiony tym, że ludzie z tv nie wliczają Oskara waltzowego do hurtlockerowych podkreślałem to, że ja go wliczam w nawiasie ;p

    Co do przewidywalności to mnie zaskoczył Oskar dla „Odlotu” za najlepszą muzykę. Oskar w pełni zasłużony, ale jednak zaskakujący 🙂

  9. No jasne, że po części Oscars Show jest „zaskakująco” nieprzewidywalne – ale tylko po części. Generalnie jest to wynik zbyt małej ilości nominowanych – oraz zbyt dużej rozpiętości jakościowej. No bo niby jak porównać ze sobą choć trochę obiektywnie takie filmy jak Avatar i Hurt Locker? Przecież to filmy zupełnie różnej konwencji, kategorii, stylu narracji, ect.

    Mi w Oscarowym show brakowało własnie najbardziej zaskakujących decyzji – prawdziwej rywalizacji i zwycięstw „o włos”.

    Avatar, zresztą nie jest wielkim przegranym, na pewno przeciez dostanie jakąś nagrodę w Polsce – Orła, Lwy Gdańskie lub Telekamerę (tak na otarcie łez), więc Cameron bedzie mógł wejśc na scenę i zapłakać ze wzuszenia, a nawet dać buzi jakiejś polskiej aktorce 🙂

  10. Co do tegorocznych filmów to i tak wiadomo było, że liczy się tylko „Avatar” i „HL”, więc w sumie to prawda, że pozostałe robiły za tło. Tyle, że ja w odróżnieniu od Ciebie nie uważam żadnego z nominowanych filmów za jakiś szczególnie wybitny. „A Serious Man” jest fajnym filmem i rozumiem tę jego alegoryczność, ale pomimo tego mnie nie zachwyca. Po prostu nie trafia jakoś w moje gusta, a może i temat w nim podjęty mnie nie ciekawi. Jak dla mnie ma 7/10, czyli i tak wysoką ocenę, ale to za mało na Oskary. „Precious” to naprawdę bardzo dobre kino, no i w sumie tyle. Już najbardziej mi się podobał ze wszystkiego „Odlot”, no i właśnie ten cały „Avatar” mimo takiego sobie scenariusza i kiepskiego zakończenia.

  11. Krzysztofie, Avatar na bank dostanie również masę podobnych nagród w wielu innych krajach posiadających wtórną kinematografie, więc Cameron będzie mógł przez cały rok całować różne nieznane na świecie i na kontynencie aktorki oraz wylewać łzy 🙂

  12. Szczególnie wybitny film z nominowanych to przecież „Bekarci WOjny” !!! Ale to w sumie normalka, dla mnie każdy film Kłętina to arcydzieło…

  13. Uff…właśnie obejrzałem „The Hurt Locker”. Generalnie lubię kino wojenne, a ten film nie rozczarowuje. Podoba mi się ta quasi dokumentalna narracja. Ciekawym zabiegiem było obsadzenie trzech znanych aktorów, ale w rolach epizodycznych, nawet nie drugoplanowych. Oskar zasłużony, choć lepiej bawiłem się na Avatarze…

  14. a ja właśnie doszłam do kolejnego wniosku: że mimo iż „The Hurt Locker” to lepszy film, to pewnie i tak częściej będę wracać do „Avatara” (to takie współczesne fantasy, a ja lubię fantasy;).

    no no oscary co kwartał 😀 to by się tu działo

  15. A Pamiętacie jakim zaskoczeniem (dla mnie na pewno) był Oscar (nie jeden) dla filmu Paula Haggisa – Crash w 2006 roku, choć konkurował z takimi filmami jak Capote, Good Night and Good Luck, Tajemnice Brokeback Mountain. Nie lubię gdy imprezy zdominowane są przez jeden film, a HL aż takiego wrażenia na mnie nie zrobił, może stąd decyzja polskiego dystrybutora by film wszedł na dvd a nie do kin.

  16. Fanny: pamiętam te Oscary! kompletny szok! film Anga Lee wspaniałym melodramatem, Good night… no po prostu świetny pomysł na film, rewelacyjne kino, a Oscar wędruje dla najgorszego z ówczesnej piątki obrazu. nie że Crash jest zły (choć wg mnie jest, jeszcze na dodatek sztampowy), ale było tyyyyle wtedy lepszych filmów. Wtedy Akademia faktycznie zaskoczyła:) choć wcale nie pozytywnie
    Siara: dzięki kumpelo moja najdroższa:)

  17. Jak wszędzie i na Oskarach czasem jest „klęska urodzaju”. Nasz „Potop” – żeby przypomnieć starcie wyśmienitych filmów – przegrał statuetkę z „Blaszanym Bębenkiem” – a mogliśmy wtedy zasłużenie mieć polskiego Oskara. „Potop” jest filmem super świetnie zrealizowanym! Hurt Locker wygrał zasłużenie – niesie ze sobą bardzo filozoficzne przesłanie, o wojnie która jest jak narkotyk. Nie uderza w jakiś konkretny system państwowy, ustrój czy akurat panującą opcję polityczną. Pokazuje jak człowiek wsiąka w wojenne rzemiosło, jak ryzyko – mimo, że niesione na sztandarach chlubnej pomocy – jest egoistyczną zachcianką. W Avatarze, oczywiście bardzo fajnym filmie, który z przyjemnością oglądałem, choć dostałem okulary które musiałem dość dobrze przetrzeć, mamy ckliwą, bajkową historyjkę, morał też taki bajkowo cukierkowy (z jednej strony plemię kochające przyrodę a z drugiej technokraci). Ciekawe czy w 2011 akademia doceni film „Book of Eli” (Księga Ocalenia)?

  18. O filmach nagrodzonych się nie wypowiem, bo dopiero zamierzam je obejrzeć. Więc tylko słówko o występie Bena Stillera na Gali. Miód!!!

  19. Czy Akademia jest przewidywalna aż do bólu ?
    Śmiem wątpić … w szoku byłem jak Avatar nie dostał Oscara za muzykę , dźwięk i montaż dźwięku … The Hurt Locker jest pod tym względem o klasę (a nawet dwie) niżej 🙁 . ogólnie to zawiodłem się na tych Oscarach … Gdyby jeszcze „The Hurt Locker” był na naprawdę wysokim poziomie ,a tu lipa … dwa razy ziewnąłem podczas filmu co zaprawa na skandal 😉 . Z drugiej strony dać Avatarowi Oscara za najlepszy film to tez byłoby przegięcie … wniosek ? W 2009 roku nie było naprawdę wybitnego filmu …

    Btw. właśnie słucham OST z Avatara … coś pięknego … Akademia sux !!!!

    Pozdrawiam 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.