Oscary 2011. Wszystko w porządku, Fighter, 127 godzin i Prawdziwe męstwo

…oprócz Toy Story 3.  Czas na słów kilka o pozostałych nominowanych filmach.

The Kids Are All Right, Fighter, 127 godzin, Prawdziwe męstwo

———-

The Kids Are All Right (Wszystko w porządku)

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=bdDSqgZ87fM[/youtube]

Zaczniemy od filmu Cholodenko. To  taka pani, która nakręciła kilka niszowych rzeczy, ale swego dorobiła się raczej na reżyserowaniu odcinków znanych seriali (Sześć stóp pod ziemią, L word). Najnowszy film „The Kids Are All Right” w sumie aż trąci serialowymi motywami: dzieci szukające rodzica, zdrada i… rodzinne obiady:)

Film w sam raz na Oscary, choć trzeba przyznać, że kinowe życie dwóch lesbijek nie jest tak ciekawe jak klimat miłości na górze Brokeback. W sumie jest nudne jak życie każdego małżeństwa z dłuższym stażem: dorastające dzieci, coraz mniej emocjonujący seks, rutyna. Gdy w to wtargnie przystojny mężczyzna, który jako dorosły w sumie nie zaznał rodzinnego życia, wszystko się zmieni.

Ograne, banalne, ale nawet czasem śmieszne. Zastanawia mnie tylko jedno: czy ten film byłby również nominowany, gdyby jedna z pań była panem? Uściślijmy to nie dotykając drażliwego miejsca Oscarów, czyli politycznej poprawności: pewnie nie, bo nie byłoby tak sympatycznego duetu aktorskiego jak Annette Bening – Julianne Moore.

———-

Fighter

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Hwv7kT9P0mg[/youtube]

Christian Bale znów kradnie cały film, tak jak kiedyś w drugoplanówce ukradł mu Batmana Heath Ledger. W ogóle Bale w duecie z Natalie Portman okupują aktorską stosowaną metodę Stanisławskiego na tych Oscarach.

Fighter sam w sobie nie jest filmem powalającym. Typowa bokserska historia, nie ma możliwości zaskoczenia, bo takich historii widzieliśmy wiele, a ta szczególnie jest dyktowana prawdziwymi zdarzeniami. Wyszedł film o bokserze, który chce być dobry, ale jego bliscy wciąż żyją sukcesem jego starszego brata. Brata, który stoczył się życiowo, ale wciąż trwa jako bohater dzielnicy, bo wszyscy żyją wspomnieniem jego bokserskiej kariery.

W roli głównej: Mark Wahlberg gra jak zawsze: drewniano. Tym bardziej drewniano wygląda przy Christianie Bale’u, który gra starszego brata. Aż kipi aktorsko ten gość. Niesie ten film tak lekko jak Natalie Portman lekko poniosła Łabędzia. Tyle, że Bale nie miał tak świetnej oprawy. Ale film i tak warto zobaczyć.

———-

127 hours (127 godzin)

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=OlhLOWTnVoQ[/youtube]

Film jednego aktora. Aktora z przemiłą twarzą i to wystarczy. To samo chyba myślał Danny Boyle gdy obsadził w tym filmie Jamesa Franco. To taki aktor na którego facjatę patrzy się z przyjemnością, nawet gdy z najlepszego kumpla Spidermana zmienia się w jego wroga ;).

127 to film typowo Boylowski. Czyli w sumie dobry film. Dziwnie się go ogląda bo wiadomo o co chodzi. Historia faceta, który beztrosko wyjechał sobie na wyprawę na pustkowie nikogo o tym nie informując. Przez brutalny przypadek zostaje przygnieciony głazem. I przez 127 godzin utknie tam. Te 127 godzin zdecyduje o tym czy umrze czy wyjdzie stamtąd żywy. No i my oglądamy go przez 94 minuty. Co się dzieje z człowiekiem, który dojrzewa do myśli, że może nigdy się nie uwolni i umrze z głodu lub szaleństwa?

Moim zdaniem film jest świetny, bo Franco gra zwykłego gościa w takiej sytuacji i to dowód na to,  że nie trzeba koniecznie aktorskich fajerwerków do filmu jednego aktora. James Franco ma grać gościa, którego polubimy i będziemy mu kibicować. A głębia cierpienia jakie przeżywa ma być głębią odczuć zwyczajnego faceta, a nie męczennika, który trzema drgnięciami na twarzy wzruszy nas i wywoła spazmy zachwytu. Bo to film o normalnym facecie, któremu przydarzyło się wielkie nieszczęście i musi znaleźć w sobie też w sumie zwyczajną ludzką siłę by wyjść z tego w całości… no może nie do końca w całości. Polecam. Dla ludzi o mocnych nerwach, bo finałowa scena jest na tyle ostra, że przez te kilka minut sama trzymałam się za rękę – zrozumiecie jak obejrzycie.

———-

True Grit (Prawdziwe męstwo)

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=CUiCu-zuAgM[/youtube]

Nie umiem pisać o filmach braci Coen. Umiem o nich rozmawiać, przy piwie, na przerwie w pracy, przez telefon z kimś znajomym. Ale pisać jakoś nie potrafię. Od pierwszych minut Prawdziwego męstwa wiedziałam, że obejrzę ten film na kolanach.

Fanem braci Coen jestem tak naprawdę od roku – od A serious man. To jest prawdziwe kino. Jak jak czasem lubię pisać, choć przykładów wiele nie ma – kino absolutne. Co prawda Prawdziwe męstwo to remake starego westernu z 1969 roku z Johnem Waynem w roli głównej.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=tN-j4GDqjv4[/youtube]

Bracia Coen wiedzieli z czym się zmierzą biorąc sobie dzieło starej szkoły westernu na warsztat. Nie uciekli od klasyki, ale zarazem zrobili to na swój świetny sposób. Czyli jest w tym tyle westernu co braci Coen: w sam raz. Ten film ogląda się lekko i przyjemnie. To jest po prostu definicja przyjemności. Najlepszy specjał w kinowym sklepie. Tak jak ci panowie robią kino, z taką lekkością – wielu wielkich twórców mogłoby im tego zazdrościć. Bracia Coen urodzili się w kołysce zrobionej z taśmy filmowej. Po prostu są w swoim żywiole i naprawdę przyjemnie się to ogląda. Bardzo polecam!

————

Podsumowanie:

Wszystko w porządku: takie 5/10, dobre, ale przeciętne kino. Trochę dziwi, że trafiło do nominowanych. Najsłabszy z proponowanej dziewiątki (znów powtarzam: TS3 nie biorę pod uwagę bo nie byłam zdolna dotrwać do końca. Jak Boga kocham uwielbiam animację: Odlot, The Wall-e, Shreki… ale nie to).

Fighter: 7/10. Przyzwoity film na podstawowym dobrym poziomie z jednym czarnym koniem, który ciągnie ten obraz w górę.

127 godzin: 9/10. Po prostu dobry film.

Prawdziwe męstwo: 11/10. Innej oceny być nie mogło. A punkt więcej bo wychodząc do całości nominowanych to po prostu genialny film i tyle.

Pozostałe:

Czarny Łabędź: 10/10

The King’s Speech (o tym filmie napiszę osobno w niedługim czasie): 10/10

Incepcja: 7,5/10

The Social Network: 7/10

Winter’s Bone: 9/10

Oczywiście jest to punktacja w sensie nominacji. W ogólnie filmowym rozpatrywaniu punktacja byłaby całkowicie inna, niższa zapewne.

Nominacje do Oscarów 2011

3 odpowiedzi na “Oscary 2011. Wszystko w porządku, Fighter, 127 godzin i Prawdziwe męstwo”

  1. ooo jezuuu jakie tu głupoty są wypisywane.
    1.jak można nie wytrzymać przy toy story 3 ;o. jest to film baardzo mocny, odpowiednio wyważony pomiędzy komedią a dramatem, poraz kolejny idealna animacja. poczułem się znowu jak dziecko. chociaż osobiście uważam, że adnimowane filmy nie powinny brać udziału w głównej kategorii ale to z innej kompletnie przyczyny.
    2.dobry z Ciebie znawca jak jesteś fanem coenów od roku (gdzie jesteś bracie, barton fink, ścieżka strachu, big lebowski, fargo – widziałaś?). mam nadzieje, że dostaną oscara za reżyserie
    3.incepcja jest pod każdym względem bliska idealności (efekty, scenariusz, konstrukcja, zdjęcia, montaż czy muzyka) najbardziej kuleje tutaj aktorstwo, co oczywiście zostało w nominacjach zauważone.
    4.ocenienie 127 godzin wyżej niż wszystko w porząkdu też jest sporym zaskoczeniem dla mnie
    5.pozdrawiam 😉

  2. no głupoty nad głupotami 🙂
    1 – czy aż tak mocny na oscary?

    2 – fanką fanką, dear lord. Coenów wielbię od wszechczasów, i znam filmu praktycznie ich wszystkie, ale prawdziwą fanowską miłością zapałałam do nich dopiero rok temu, gdy powalił mnie na kolana A Serious Man (np. To nie jest kraj dla starych ludzi zgiął mnie „ledwie” w pół;) – czyli wielbię i cenię ich od zawsze ale „kocham” zaledwie od roku 🙂

    3 – zgadzam się, to bardzo dobry film s-f, szkoda że tylko bliski idealności

    4 – a co ma takiego wszystko w porządku? poza dobrą koncepcją, dobrą realizacją i aktorstwem? to tylko dobry film, a moim zdaniem 127 to coś więcej niż tylko „dobry” film

    5 pozdrawiam również 😉

  3. Ja z tych czterech jak na razie widziałam tylko „127 godzin” i bardzo mi się podobał. Pozostałe mam nadzieję wkrótce obejrzę.

Możliwość komentowania została wyłączona.