Zaczniemy od iście familiadowego suchara.
-Puk puk.
-Kto tam?
-Na pewno nie Hanka.
I tak samo można zacząć nowinkę o gospodarzu najbliższej gali oscarowej.
-Kto poprowadzi galę oscarową 2012?
-Na pewno nie Eddie Murphy!
Murphy solidarnie zrezygnował z funkcji hosta gali Oscary 2012 po tym jak wywalono z pracy jako reżysera gali Bretta Ratnera (Hollywood obraził się za stwierdzenie, że „próby na planie filmowym są dla pedałów”). To właśnie Ratner zatrudnił Murphy’ego jako hosta najbliższej gali. Czyż Hollywood nie jest dziwne i dzikie? Nieważne, to tak w ramach opisu sprawy.
—————————
Serio, czy nas to obchodzi? Mnie w sumie niewiele – bo to kolejny wypalony komik i wątpię by ożywił drętwy scenariusz gadek, który przyszykują mu na galę. Za to taka sytuacja rodzi ciekawe pytanie: kto mógłby i powinien poprowadzić galę oscarową? Odpowiedź jest moim zdaniem oczywista: Hanka Mostowiak. Ale cóż, skoro nie żyje, to poszukajmy kogoś innego.
Prawidła gali oscarowej są twarde: każdy kolejny gospodarz gali to gamoń i matoł gorszy od poprzedniego. Ale jakbyśmy sobie przypomnieli, że jednak czasem dzięki ich żartom trochę się pośmialiśmy podczas gali (nie wliczamy w tego złego tłumaczenia na polski) to wychodzi, że czasem wcale z nich nie takie gamonie i matoły.
Moja kandydatura numer 1: Owen Wilson.
Facet potrafi być zabawny, i mimo różnych sytuacji życiowych nie wypalił się aktorsko, no i miło się na niego patrzy i słucha tego jego połykającego głoski akcentu.
To, że nadaje się idealnie pokazał kunsztem aktorskim w „Północy w Paryżu” Allena.
Z takim facetem jak Owen Wilosn to ja mogę spędzić lutową noc:)
Kandydatura numer 2: Anna Faris.
To świetny talent komiczny! Odkryty w serii „Strasznych filmów”. Podobnie jak Wilson śmieszyć potrafi gestami, mimiką, głosem. Więc i tu durny scenariusz nie przeszkodzi by z przyjemnością i śmiechem oglądać Oscary 2012.
Szanse by Anna poprowadziła najbliższe Oscary jest bliska zeru. Nie pytajcie się mnie dlaczego, tak po prostu jest. Dziewczyna nie ma nazwiska, ewentualnie kojarzy się ją po facjacie.
Kandydatura nr 3: nie mam! Na razie nie przychodzi mi nikt do głowy.
W sumie to mógłby być każdy rozpoznawalny hollywoodzki aktor czy showman (Hugh Jackman pokazał, że nie zawsze galę musi prowadzić komik). Wbrew pozorom tzw. host to osoba bardzo ważna dla widzów oscarowej gali. To on będzie najczęściej pojawiał się na ekranie telewizora, to jego średnie żarty polski tłumacz będzie zamieniał w bardzo złe żarty, to on przyjmuje na siebie brzemię radości i wkurzenia gdy Oscara dostanie lub nie dostanie nasz ulubiony filmowiec.
I to on zapowie in memoriam Hanki Mostowiak!
To na tyle. Ale oczywiście takich oscarowych nowinek-bzdurek mogę dawać więcej. Oficjalnie uznaję sezon oscarowy za otwarty!*
Z ostatniej chwili: znamy już prowadzącego galę oscarową 2012! IMDB podaje, że będzie nim… po raz kolejny Billy Crystal. Głowy nie urywa, ale z drugiej strony nic dziwnego, że postawiono na sprawdzoną kartę, biorąc pod uwagę, że trzeba było znaleźć szybko kogoś w miejsce Eddiego Murphy.
*(za początek oscarowego sezonu uznaję pierwsze wieści budzące większe zainteresowanie galą lub jednym z festiwali, które odbywają się w tym ciągu, jak na przykład Sundance czy Złote Globy). Zazwyczaj to przełom listopada i grudnia, czy jakoś tak;)