Geneza Planety Małp – recenzja

Geneza Planety Małp – film, który zjechał jeden z redaktorów filmwebu nazywając go „wysokobudżetowym patrzydłem”. Polecam przetarcie oczu. Dla mnie to najlepszy film jaki widziałam w ostatnim czasie. Co prawda to dalej hollywoodzki hicior wspomagający się kultową serią. Ale za to jak zrobiony! I wcale nie chodzi o efekty czy oprawę dźwiękowo-wizualną (chociaż tej nie mam nic do zarzucenia).

Ten film ma ducha, antagonistę z krwi i kości, choć stworzonego cyfrowo. Geneza jest również ukłonem w stronę pierwszych „Planet Małp”. Ktoś zrobił ten film z szacunkiem dla legendy przy okazji ożywiając ową legendę. Takie amerykańskie hiciory to ja mogę oglądać codziennie! Naprawdę, gdy film się skończył czułam niesamowity niedosyt. A to niechybna oznaka, że obraz spełnił swoje zadanie – przyciągnął mnie jako widza do ekranu, zjadł i wypluł pozostawiając tylko większy apetyt.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=28Z_D9Grh18[/youtube]

Szczerze to bardzo nie lubię tego uczucia. Szczególnie jeśli chodzi o kino rozrywkowe które wybitnego kumania nie przywołuje. Bardzo mnie to irytuje, choć szanuję dobrze zrobione kino przygody, kino akcji. Ale Geneza Planety Małp to coś więcej niż to.

Głównym bohaterem filmu jest małpa. Cezar – szympans, który zrodził się z matki szprycowanej w laboratorium testowym lekiem na Alzhaimera. Lek ma naprawiać uszkodzone komórki w mózgu chorych. Dla naukowców znakiem, że lek działa jest podwyższona inteligencja wśród testowanych zwierząt. Cezar rodzi się już taki, a główny protoplasta projektu przygarnia go gdy pewien incydent zażegnuje szanse na kolejne testy leku. Cezar wychowywany wśród ludzi, za towarzysza mając swoją niezwykłą jak na małpę inteligencję, stanie się świadomym swego bytu dorosłym osobnikiem. Ale zacznie też zauważać, że nie jest jednym z ludzi, a wprost przeciwnie. Kontakt z innymi małpami pozwoli mu uświadomić sobie, że ma w swym mózgu równie silną broń co ludzie.

Trudno nie sympatyzować z Cezarem, bowiem poznajemy go przez cały film, patrzymy jak dorasta, jak się uczy, jak pokonuje przeciwności by w końcu trafić do celu – by zrozumieć kim jest i czego tak naprawdę chce.

Chciwi i świadomi kultu serii zauważą w filmie wiele odniesień do „Planety Małp”. Nie będę ich wymieniać, bo kto raz widział Planetę (wersję z 1986 roku raczej, choć nie umniejszam tu wcale remaku wg Tima Burtona) ten doskonale je zauważy. Nie są jakoś mocno ukryte. Tych którzy nie zauważą, odsyłam do pierwotnej „Planety Małp”.

Muszę przyznać, że nie jestem i nigdy nie byłam jakąś wielką miłośniczką Planety Małp. Zrobiła na mnie wrażenie i darzę sympatią pozostałe odcinki serii jak również remake Burtona. Ale ogólnie nie wliczam tych filmów do jakiegoś mojego osobistego kanonu. Geneza Planety Małp sprawia jednak, że chcę więcej. Tej historii. Jest całkiem dobra.