Przed nami jeszcze Hobbit, ale można już zajrzeć w przeszłość i zobaczyć jakimi filmami żyliśmy w 2012, na jakie premiery czekaliśmy, jakie filmy podbiły świat. Zapraszam na moje subiektywne blogowe podsumowanie kina w roku 2012!
Atlas Chmur. Powrót rodzeństwa Wachowskich. Niektórym przypadła do gustu wizualna epopeja, jednakże w sensie kultowego Matrixa film jest zaledwie obrazem dobrze skonstruowanym w formie.
W mojej ocenie: nudno, beznadziejnie, żal jak cholera pieniędzy za bilet. 2/10
Avengers. Jedna z bardziej oczekiwanych premier w 2012 roku. Adaptacja komiksu nie rozczarowuje. Świetna zabawa, dynamiczne kino, znani aktorzy wcielający się ponownie w znanych superbohaterów. Takie blockbustery są zawsze strzałem w dziesiątkę.
W mojej ocenie: super zabawa, bo czym więcej ma być takie kino? 7/10
Bestie z południowych krain. Objawienie na festiwalu filmowym Sundance oraz w Cannes. Historia o małej dziewczynce żyjącej z ojcem i grupką ludzi na terenach zniszczonych przez powódź. Wizualne szaleństwo połączone z niezwykłą symboliką, aktorzy naturszczyki, czyżby najlepszy film 2012 roku?
W mojej ocenie: najlepszy film jaki widziałam w tym roku, w ogóle jeden z lepszych jakie widziałam. 10/10
Comic-Con Epizod IV: Fani kontratakują. Świetny dokument o fanach fantastyki, komiksów i gier. Nerdy, geeki, jeden wielki świat finezyjnych „zboczuchów” popkultury.
W mojej ocenie: sama jestem nerdem i fanką fantastyki więc… 9/10
Faceci w czerni 3. No i mamy trylogię jednej z najlepszych komedii science fiction. Czegóż tu nie ma? Jeszcze więcej kosmitów, wciągające tajemnice i nasza ukochana dwójka bohaterów. I przeszłość. Brzmi jakby było tego za dużo, ale dziwnym trafem wszystko trzyma się kupy i to chyba nawet najlepsza część.
W mojej ocenie: nie jestem jakąś fanką Facetów w Czerni, ale zawsze staram się obejrzeć najnowszą część. Bardzo miłe rozczarowanie, bo spodziewałam się słabizny. 7/10
Igrzyska śmierci. Kolejne szaleństwo nastolatków – dystopijna opowieść o młodych i pięknych w tarapatach. Adaptacja książkowego hitu dla młodzieży. W roli głównej Jennifer Lawrence.
W mojej ocenie: cóż, lepsze to niż Zmierzch. 4/10
Jesteś Bogiem. Najbardziej oczekiwany polski film, o którym było głośno już przed premierą. Blokowiska, rap i Magik. Muzycznie i filmowo zniewala, daje oczekiwany efekt. W tramwajach i w szkołach dzieciaki ze słuchawkami na uszach zainspirowane filmem uczą się historii polskiego rapu. Znów wszyscy słuchają Kalibra 44 i Paktofoniki.
W mojej ocenie: mi tam wszystko grało w tym filmie, dobre aktorstwo, świetne zdjęcia, i świetna historia. 8/10
Kac Wawa. Synonim kompletnej porażki i filmowego dna.
W mojej ocenie: nie widziałam i nie zamierzam zobaczyć, ale sama otoczka sprawiła, że o tym filmie trzeba wspomnieć. Skoro filmu nie widziałam to nie wystawiam cyferki – zostawiam tam zero;) 0/10
Merida waleczna. Powrót animacji od Pixara. Jak zawsze na najwyższym poziomie. My fani Pixara w końcu się doczekaliśmy:)
W mojej ocenie: małe „ale” – nim film na dobre się zaczął to już się skończył. 6/10
Miłość. Wielki wygrany wszelkich światowych festiwali. Ludzie w kinach wstają i klaszczą mocno. Arcydzieło? Wszyscy są zachwyceni. O tym filmie nie wypada mówić źle. Mistrzowski Haneke po raz kolejny?
W mojej ocenie: przereklamowany. Banalny i niezaskakujący. Panie Haneke, proszę już nie kręcić takich filmów. 4/10
Mroczny Rycerz powstaje. Nolan zamyka trylogię o Batmanie. Ponad dwie godziny w Gotham, Batman musi walczyć nie tylko przeciw złu, ale również z samym sobą, co okazuje się o wiele cięższe niż się wydaje. Tom Hardy jako Bane nie jest tak samo zachwycający jak Heath Ledger jako Joker, ale odstaje zaledwie o jeden poziom.
W mojej ocenie: kocham Nolana i kocham jego interpretację Batmana. 9/10
Pokłosie. Pasikowski wraca z bardzo kontrowersyjną tematyką. Ten film nawet gdyby był zrealizowany perfekcyjnie i tak by się nie spodobał części widzów. Ale jeśli odrzeć Pokłosie z tematyki to wychodzi nam całkiem zgrabny thriller, a to na polskie warunki dość rzadki widok.
W mojej ocenie: nie było najgorzej panie Pasikowski. 6/10
Prometeusz. Najbardziej wyczekiwana premiera 2012. Teraz, w grudniu oczekiwania na Hobbita może wydawać się to nieprawdopodobne, ale tak – na Prometeusza czekali wszyscy. Ridley Scott wskrzesza legendę i kręci prequel Obcego. Nie ma konkurencji – to był film, na który czekało się najbardziej. Może dlatego tak wielu rozczarował. Często tak jest, że czasem nawet największe arcydzieło nie jest w stanie sprostać jeszcze większym oczekiwaniom.
W mojej ocenie: nie wychodziłam z kina zachwycona. Ale dziś po dodatkowych seansach wiem, że to będzie ten film, do którego będę bardzo często wracać. 10/10
Skyfall. James Bond o twarzy Daniela Craiga. Posunięty w latach, zmęczony, musi nagle spojrzeć w przeszłość, w księgę grzechów swych pracodawców i wybrać. Czyżby najlepszy Bond w historii tej serii?
W mojej ocenie: Javier Bardem stworzył najlepszego przeciwnika Bonda! To jest pewne! 8/10
To na tyle – myślę, że spokojnie mogłabym dopisać kilkanaście kolejnych filmów, ale nie chciałam by podsumowanie było długie – krótko i na temat. Oczywiście oceny dotyczą raczej roku 2012 a nie kina w ogóle. Ale te dwie dziesiątki przyznałam dość szczerze. Zwycięzcami podsumowania są: Bestie z Południowych Krain oraz Prometeusz.
A w następnym odcinku serialowe podsumowanie 2012 roku.
Olimpia, super są te Twoje podsumowania. Dla mnie ściągawka, co powinnam nadrobić. Bestie obejrzę na pewno. Pokłosie – po odrzuceniu całego historycznego zamieszania – też się dobrze ogladało, a dla Kac Wawy zasłużone zero – dałam radę przez 15 minut. Jedna wielka masakra!