SYMULACJA PIEKŁA. O filmie DAU. Degeneracja

Esej z piekła projektu DAU

„Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj” – tak w „Burzy” napisał William Szekspir, a ja pytam się: skoro diabły są wśród nas, to czyż nie jesteśmy w piekle?

UWAGA TEKST MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY

– czym jest dau? wstęp

Projekt DAU to monumentalne przedsięwzięcie rosyjskiego reżysera Ilji Chrzanowskiego, realizowane w latach 2009–2019. Nazwa projektu pochodzi od zdrobnienia nazwiska radzieckiego fizyka Lwa Landaua, którego biografia początkowo miała być głównym tematem filmu. W toku pracy projekt przekształcił się jednak w wieloletni eksperyment filmowo-społeczny. W ukraińskim Charkowie zbudowano ogromny kompleks stylizowany na radziecki instytut naukowy z lat 30.–60. XX wieku. Setki uczestników – głównie osoby niezwiązane z aktorstwem: naukowcy, robotnicy, mistycy, członkowie służb i artyści – żyły tam miesiącami, a niektóre z nich nawet latami, w odcięciu od współczesnego świata i w realiach epoki. Większość wydarzeń była dokumentowana przez kamery, co zaowocowało powstaniem kilkunastu filmów.

architektura piekła

Instyt DAU na potrzeby filmowego projektu (…) obejmował zaprojektowanie i budowę monumentalnego, quasi-stalinowskiego kompleksu, luźno wzorowanego na Instytucie Problemów Fizycznych w Moskwie (gdzie Landau pracował przez większą część swojego życia), zlokalizowanego na terenie dawnego basenu Dynamo, niedaleko centrum Charkowa na Ukrainie„. 1

Czyli można wyobrazić sobie, że wkraczając do DAU wstępujemy do podziemia, skoro tak jest ono położone, gdzieś gdzie kiedyś istniał basen.

W „Notatkach z podziemia” Fiodora Dostojewskiego podziemie ma pokazać wewnętrzne konflikty i izolację bohatera. Podziemia mogą symbolizować również tajemnicę, drogę ku odrodzeniu albo tajemną, ukrytą wiedzę.

Podziemie to jednak przede wszystkim symbol zaświatów. Tam trafiają dusze po śmierci. Gdzie nie spojrzeć, rozglądając się po religiach świata, zaświaty w podziemiach mają dość ponurą funkcję – funkcję piekła.

Korytarze z filmów DAU przypominają mi korytarze z centrum piekła z filmu „Hellraiser II” – ich zadaniem jest uwięzienie duszy. W sensie tego, co mówi głos rabina Steinsaltza z offu w DAU. Degeneracja – piekło to mycie dusz, które nie spełniły swego zadania – wydaje się to idealne porównanie.

Zapewne Chrzanowski i reszta twórców nie inspirowała się tym filmem (przynajmniej nic o tym nie znalazłam), bardziej reżyser nawiązywał do wnętrz ze „Zwierciadła” Tarkowskiego. A jednak mi to porównanie natychmiast nasunęło się na myśl – architektura zaprojektowana zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz instytutu DAU odbiega co prawda od architektury hellraiserowskiego labiryntu w piekle – a jednak obie te stylizacje mają tę samą interpretację – są więzieniem dla ludzkich dusz, a tuż obok, korytarzami podążają za tymi duszami demony. W DAU. Degeneracja ludzie z instytutu wprost nazywają diabłami tych neonazistów, których do środka wpuścił nowy dyrektor.

– filozofia, wódka i codzienne życie w DAU

Dzień jak co dzień w instytucie DAU. Naukowcy są zajęci dysputami, te krążą wokół Boga, nauki i szeroko pojętej filozofii. Tymczasem na obrzeżach instytutu, w bufecie toczy się życie zwykłych ludzi. Ci pozostawieni samym sobą, gdy nie pracują to piją. A piją dużo. Właściwie od początku każdy tam dużo pije. Ale nie o alkoholizm się rozchodzi. Jak mówił polski pisarz i aktor Jan Himilsbach Picie wódki to jest wprowadzanie elementu baśniowego do rzeczywistości. Taką rolę wódka pełni dla wszystkich mieszkańców instytutu. Gdy nadchodzi wieczór naukowcy spotykają się razem i leją wódkę, w kuchni wódka może już się wtedy kończyć, ale zwykli pracownicy nie tracą ochoty na zabawę. Do tego dochodzą kipiący młodością studenci, którzy lubią amerykańską muzykę i zapuszczają włosy na bitelsowską modłę. Dla zwykłego widza może to wydawać się nieodpowiednie, a jednak, jak dowiemy się później, zakrapiane spotkania towarzyskie mają wymiar odskoczni. Są uzupełnieniem codzienności instytutu.

I tylko czasem hermetyczność codzienności potrafi doprowadzić do kryzysu – gdy ciąg alkoholowy trwa w nieskończoność, kelnerka Wika w końcu nie wytrzymuje i przeżywa załamanie nerwowe.

Poza tym nie tylko wódka czy ogólnie pojęta zabawa rządzi wolnym czasem mieszkańców. W zakamarkach pokoi czają się także subtelne wyznania miłości pomiędzy Nikitą a Zoją, on jest fizykiem, ona filozofem. Te niejednoznaczne, czasami wypadające tak sztucznie, że aż naturalnie – albo odwrotnie – zapewne na tym polega ta subtelność uczucia między dwoma naukowcami. Ale Nikita odchodzi, wraca do rodziny, do pracy poza instytutem. Kosztem miłości. Jak się okaże, niebawem, zapłaci dość małą cenę za swoje wybory.

Tymczasem gdy stary Dau służy już tylko jako żywy pomnik, którego odwiedzają (zwiedzają?) grupy studentów czy dzieci, stanowisko dyrektora otrzymuje Aleksiej. I on w pewnym sensie prezentuje hedonistyczną wersję życia mieszkańców instytutu. Otóż Aleksiej bardzo lubi kobiety. Czuje się dość bezkarny i w jego przypadku dochodzi nawet do próby gwałtu własnej asystentki. Ale skoro opór przeszkadza, to Aleksiej sprowadza sobie nową asystentkę, która nie ma nic przeciwko jego seksualnym zachciankom.

Ostatecznie jednak to ta próba gwałtu pogrzebie jego szanse na utrzymanie stanowiska. Aleksiej odchodzi, a jego miejsce zajmuje Władimir. Wtedy zaczyna się całkiem nowy etap życia w instytucie.

przemoc na pełnej

Nowy dyrektor wprowadza nowe zasady – imprezujący studenci, widocznie „zainfekowani” zachodnią kulturą zostają przywołani do porządku – ten nowy porządek jest zresztą stosowany do każdego – naukowca, kucharza czy studenta – trzeba podpisać lojalkę z KGB, jako pierwsze koty za płoty pracownicy wymuszają ujawnienie nazwisk np. kto ci sprzedał maryśkę dawaj nazwisko nie chcesz dać? – wtedy wlatuje przemoc, na razie subtelna (jak na kgb-owców) – przycinka włosów studenta na siłę, pacnięcie w głowię lub lekkie szarpanie, ale wiemy już, że jak będzie trzeba to aparat KGB będzie traktował ludzi o wiele gorzej – wynika to z rozmowy nowego dyrektora z jakimś profesorem z USA, któremu beztrosko opisuje jak w przeszłości torturował więźniów.

Tymczasem do DAU wprowadzeni zostają nowi mieszkańcy – młodzi, wysportowani, zdrowi mężczyźni, którzy mają uczestniczyć w przeprowadzanych w instytucie eksperymentach, które mają doprowadzić do stworzenia superczłowieka. Prawdziwa natura nowych lokatorów ujawni się dość szybko.

Przemoc w Degeneracji inaczej oddziałuje na widza, a inaczej na uczestników biorących udział w filmowym projekcie. My, widzowie, także jesteśmy narażeni na przemoc psychiczną – banda wprowadzonych neonazistów dostaje wytyczne by zamiast dosłownej agresji stosowali techniki podpierania ich własnego autorytetu – czyli mówiąc prościej – mają zachowywać się tak, by inni ich się bali. I to też widzimy w filmie – na początku banda umięśnionych łysoli jest ciekawostką dla całej reszty, razem z nimi spędzają czas, wchodzą w dysputy lub romanse. Ich relacje zmieniają się dopiero po wydaniu wskazówek przez dyrektora Władimira. Naziole bez skrępowania już zaczynają ujawniać swoje rasistowskie, antysemickie i homofobiczne poglądy. Kreują atmosferę strachu – jest taka scena gdy Maksym, szef sprowadzonych do instytutu zbirów, opowiada coś reszcie towarzystwa, niby nic strasznego, ot, brzmi nawet jak anegdota, ale w czasie opowiadania zakasa rękawy, jakby zaraz miał się zabrać za jakąś ciężką robotę, i co jakiś czas dla podkreślenia swoich słów uderza ręką w stół, demonstrując swoją fizyczną siłę.

Jedynymi oponentami nazistowskiej bandy, po owym ujawnieniu, są kobiety. Natychmiast protestują i zaczynają przejawiać obrzydzenie tymi typami. Gdy dochodzi do lekkiej przemocy na oczach instytutu tylko właśnie kobiety automatycznie stawiają opór wobec zachowania agresywnych mężczyzn. Jedna z kobiet, która weszła w seksualną relację z Maksymem, potem nie potrafi już nawet na niego spojrzeć bez obrzydzenia i strachu w oczach. Tymczasem mężczyźni instytutu reagują obojętnością, jeśli zostają wywołani do filozoficznej dysputy przez neonazistów to przystępują do niej bez słowa sprzeciwu. To także objaw lęku. Banda łysoli może nie uderzy bezpośrednio kobiety, ale postawienie się tym rosłym panom przez jakiegoś naukowca może się skończyć dla niego bardzo źle. Czysty instynkt obrony przed bardzo groźnym drapieżnikiem.

climax przemocy

Punktem kulminacyjnym narastającego zagrożenia przemocy jest scena, gdy mężczyźni zabierają jedną ze świń i w pokoju, w którym zazwyczaj urzędują z resztą mieszkańców wieczorami, zabijają zwierzę. Powolna, wstrząsająca scena zabijania świni wielkim nożem jest tak brutalna, że tym razem my wszyscy to czujemy w końcu razem – i oni, mieszkańcy DAU, i my widzowie. Z łzami w oczach odwracamy wzrok. Widok jest zbyt okrutny, burzy wszystko co dotychczas widzieliśmy. Kobiety krzyczą i płaczą wstrząśnięte, mężczyźni siedzą w ciszy. Dramat dotyka każdego.

Ale to koniec przemocy. To, co powinno zrobić na nas największe wrażenie – czyli końcowa eliminacja ludzi, zostało nam oszczędzone, jakby twórcy chcieli brutalną sceną zabicia świni nam pokazać jak to wyglądało, uruchomić naszą wyobraźnię, gdy banda nazistów w końcu została spuszczona ze sznura i zabija wszystkich mieszkańców instytutu. Samych scen zabijania ludzi już nie ujrzymy – tylko ich zakrwawione ciała wyciągane na dziedziniec budynku.

rzeczywistość jest piekłem gdy nie ma fikcji

To doświadczenie nie było żadnymi wakacjami. „Miałem absolutną wolność w środku, ale jeśli ‘KGB’ mnie dorwało, mogli mnie wsadzić do więzienia. Mogli zachowywać się wobec ciebie naprawdę okropnie. Wiele razy czułem się bardzo niekomfortowo, ale to ten sam dyskomfort, który odczuwam w swoim własnym życiu. Jeśli chcemy stworzyć coś prawdziwego, to musi być jak prawdziwe życie.” – tak opisuje swój pobyt na wielkim planie filmowym Teodor Currentzis grający w filmach z serii DAU. 2

W Degeneracji słyszymy także o znaczeniu rzeczywistości – miałam czasem wrażenie, że te teksty rabina z offu dotyczą samego projektu DAU, ale czy tylko instytutu, a może całego filmowego projektu?, bowiem rabin pyta czym jest rzeczywistość? czy możemy ją poznać, zobaczyć, opisać? Nie jest to możliwe i ta kwestia od stuleci zagina umysły filozofów. Z jednej więc strony DAU to fikcja urzeczywistniona do granic możliwości, ale dalej fikcja. A jednak, my jako widzowie, mając w głowie czym jest projekt DAU, nie znamy prawdy. Na ile to fikcja a na ile rzeczywistość tego instytutu, w którym wszystko odgrywa wewnętrzny świat stworzony. Może to fikcja, która stała się rzeczywistością. Agenci KGB grają agentów KGB, kelnerki grają kelnerki, neonaziści grają neonazistów, a wypita wódka jest prawdziwa. Mimo wszystko jest to dalej świat wymyślony, ale odgrywany tak, jakby była to rzeczywistość. I nią jest w pewnym sensie – kamera podąża za bohaterami tego filmowego eksperymentu, jej zadaniem jest tylko dokumentowanie, tego co się tam dzieje.

Według platońskiej teorii idei rzeczywistość, którą postrzegamy zmysłami, to tylko cień prawdziwej rzeczywistości. Czyż tym właśnie jest sam instytut? Cieniem rzeczywistości?

A może pójść drogą Baudrillarda – współczesna rzeczywistość to symulacja. Przecież DAU to rzeczywistość, która wygląda „prawdziwie”, ale została stworzona jako wymyślony świat pod filmowy projekt. Hiperrealność, która przeskakuje realność.

Po kantowskiemu rzeczywistość dostępna naszym zmysłom jest przefiltrowana przez umysł, ale jest nie do poznania w swojej istocie. W DAU rzeczywistość bohaterów jest przecież przefiltrowana przez instytut – a my jako widzowie nie wiemy gdzie przebiega granica tego filtru.

– to się dzieje naprawdę

DAU to substancja, to coś, z czym można nawiązać relację. I można na to zareagować – tak mówi o projekcie sam reżyser, Ilja Chrzanowski.

Oczywiście, filmy z projektu DAU można interpretować jako nastawione na kontrowersję, arthouse na sterydach brutalnych aspektów świata. I za to pewnie najbardziej zapamiętane z tego projektu pozostaną DAU. Natasza (za scenę przesłuchania przez agenta KGB) oraz DAU. Degeneracja (za scenę zabijania nożem świni), ale wśród tych kilkunastu filmów większość to po prostu życie w instytucie – czasem nudne jak dyskusje naukowców, topornie emocjonalne – jak romanse i próba ich wytłumaczenia, problemy samotności i izolacji. Można więc pomyśleć, że skoro zdecydowana większość fabuły filmów DAU nie jest kontrowersyjna w obrazie to po co są te mocne sceny w wyżej wymienionych filmach? By wywołać szok u widza? Żeby to było takie proste – szok ma wywołać sam instytut w sobie, a nie jakieś pojedyncze sceny. Jeśli zauważamy te kontrowersyjne sceny to znaczy, że wreszcie widzimy całość – jeśli coś się dzieje w instytucie, to dzieje się naprawdę. To jest clue DAU. Czy w to uwierzymy, czy nie, to już inna kwestia, choć jeśli widz dowie się na czym polegał projekt DAU to ciężko w to nie uwierzyć.

DAU (…) zderza się z codzienną rzeczywistością mieszkańców Instytutu, dla których nie jest on ani planem filmowym, ani krainą fantazji, lecz miejscem zamieszkania i aktywności zawodowej – w ujęciu Foucaulta: „przestrzenią użyteczną”.3 To może być kolejny trop do zrozumienia tego, że bez względu na to, czy sam projekt jest społecznym eksperymentem czy nie, to w filmach doświadczamy czegoś bardzo bliskiego rzeczywistości ludzi tam mieszkających. W sumie jest to ich rzeczywistość na czas realizacji projektu. I nie różniłoby się to wiele od zwykłej pracy aktora, tyle że aktor w DAU nie musi ćwiczyć roli, nie musi udawać bohatera, którego gra. Bo w DAU aktorów tak naprawdę nie ma. W instytucie, stworzonym sztucznie instytucie – zaznaczmy dla podkreślenia – w pomieszczeniach stylizowanych na epokę, w ubraniach stylizowanych na epokę – cała reszta jest prawdziwa, czyli ludzie.

rozkład dau

Wielką cywilizację można pokonać od zewnątrz, dopiero gdy ulega rozkładowi od wewnątrz – to słowa Willa Duranta, historyka i filozofa, bardziej znane jako cytat-wstęp do filmu „Apocalypto” Mela Gibsona.

Podobnie rzecz ma się z instytutem DAU. Może ten instytut rozpadł się już przy końcówce działalności samego Dau, a może początek rozkładu zaczął się dopiero gdy schorowany ojciec projektu usuwa się w cień i władzę nad instytutem przejmują decydenci. Degeneracja raczej wskazuje na to drugie, chociaż na początku filmu mamy zobrazowane codziennie życie mieszkańców instytutu, które nie do końca jawi się nam jako coś solidnego, dobrego. Może to kwestia tego, że mieszkańcy zostają pozostawieni samym sobą i pomimo, że pół dnia dyskutują o sensie życia, po tym jak tylko opuszczą ten rejon swej działalności, natychmiast sięgają po kielicha, a o swojej własnej egzystencji nie chcą rozmawiać. Nie wiadomo czy to można uznać za początek rozkładu, ale na pewno są to idealne podwaliny pod to, co stanie się później. Od środka niszczą do końca ten instytut siła, agresja i nienawiść w postaci nowych gości, którzy niczym posłuszne pacynki wykonują polecenia z góry.

Czyżby konkwistadorami byli właśnie neonaziści? Oni już widzą rozpad instytutu – wypominają na przykład mieszkańcom upodobanie do alkoholu, dla nich to zło i rozkład. Degeneracja ludzi już następuje, chociaż tak faktycznie i prawdziwie zdeprawowani są właśnie umięśnieni ideowcy na linkach decyzyjnych Władimira.

W DAU sowiecka mentalność nie pozwala się uratować, ludzie przyzwyczajeni do reżimu, kroczą nieświadomi ścieżką zniszczenia, poddając się nowemu porządkowi. Opór, nawet jeśli się pojawia, nie ma znaczenia. Kpiący ze sztuki i kultury wychowankowie idei nazistowskiej, są już w pełnej gotowości do przejęcia instytutu, chociaż tak naprawdę przejęli go już wtedy gdy tylko zaczęli okazywać swoje prawdziwe oblicze.

Życie mieszkańców instytutu nie było łatwe przed pojawieniem się Władimira i jego chłopców. Jednak przypominało zwykłe życie, z aspektami wolności, codzienności, nadziei i załamań. Wraz z erą Władimira życie w DAU także przechodzi degenerację – świadomie napędzaną i kontrolowaną.

To był ten sam system, który istniał za czasów Stalina. Wierzę, że projekt taki jak DAU ukazuje jego ogólny mechanizm, a także to, że taki system nie istnieje tylko z powodu „kilku złych ludzi. To dotyczy całego społeczeństwa. Wszyscy pozwalamy, by te rzeczy się działy. Wszyscy jesteśmy uczestnikami tego zła4 – tak opisuje system panujący w instytucie sam reżyser Ilja Chrzanowski

Więc DAU upada poprzez proces degeneracji, zarówno psychicznej, jak i tej namacalnej w postaci kreowanych na przyszłość superludzi chłopaków Władimira. Degeneracja w DAU nie buduje się na ruinach, ona tworzy ruiny.

Degeneracja to piekło.


Przypisy:

  1. DAU: Outside and Beyond History Philip Cavendish (https://www.apparatusjournal.net/index.php/apparatus/article/view/304/588) ↩︎
  2. Inside Dau, the 'Stalinist Truman Show’: 'I had absolute freedom – until the KGB grabbed me’ (https://www.theguardian.com/film/2019/jan/26/inside-the-stalinist-truman-show-dau-i-had-absolute-freedom-until-the-kgb-grabbed-me) ↩︎
  3. From Dusk till “DAU”: the Rise of Heterotopic Cinema in the Times of Pandemic – Alexandre Zaezjev (https://sciendo.com/article/10.2478/bsmr-2020-0007) ↩︎
  4. “DAU is a process” A Conversation with Director Ilya Khrzhanovskiy Eugénie Zvonkine, Anatoli Vlassov (https://www.apparatusjournal.net/index.php/apparatus/article/view/299/586) ↩︎