ENH (3) Trash Humpers czyli make it make it don’t fake it!

Make it make it don’t fake it

czyli że co? kopulowanie ze śmietnikami?

czyli bezkompromisowe kino absolutne

Jak ja lubię gdy ludzie idą do kina na film, bo przeczytali, że w nim bohaterzy będą seksić się ze śmietnikami i myślą, że to sztuka, taka awangarda, a jak przychodzi co do czego i okazuje się,  że tam w tym filmie faktycznie po prostu bohaterzy próbują kopulować ze śmietnikami, to wychodzą po paru minutach zniesmaczeni.

Tak też było na seansie na festiwalu Era Nowe Horyzonty najnowszego filmu reżysera Harmony Korine’a. Fajnie przeczytać opis i dać się nabrać. Nie minął kwadrans i już prawie połowa sali wyszła.

Może się śmieje niesprawiedliwie, bo wiem co to za jeden ten Harmony Korine i nie spodziewałam się niczego innego niż było. Ale cóż.

No bo Korine to taki gościu co kręci „brudne” filmy o kompletnym marginesie społecznym, gdzie bohaterzy żyją według własnych zasad i nie mają one nic wspólnego z zasadami moralnymi jakie znamy. A dzieje  się tak dlatego bo w tych filmach nigdy nie ma zasad znanych zwykłym ludziom. Bohaterzy filmów Korine’a nie znają innych niż swoje, bo w ich świecie inne nie istnieją. Kto tego nie wie to może faktycznie uciekać z takiego seansu niczym po piątym piwie do toalety.

Uwaga trailer!

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=JQYSRXT3CiU[/youtube]

W „Trash Humpers” mamy starych ludzi albo inaczej: ludzi o kompletnie nieestetyczych twarzach, którzy lubują się w kopulowaniu z drzewami i śmietnikami. Czasem lubią porozwalać młotkiem główki dziecięcych lalek, tudzież rozwalać kineskopy telewizorów. I wszystko to nagrane na słabej jakości VHS.

Sobie tak żyją te ludziska i spotykają ludzi, którzy mniej więcej mogą ocierać się o normalność, choć też nie są normalni. Co zabawne ci spotykani mają niebywały zachwyt nad sposobem bytu owych Trash Humpers. Ale „miłośników śmietników” ich zachwyt niewiele obchodzi. Wystarczy, że nie są równie (przepraszam za słownictwo) pojebani co oni. I wtedy tacy fani kończą jako trupy. Zresztą mord dużego znaczenia dla humpersów nie ma.

Humpersi nie są pewni ich „normalności”. Mają swój świat i swoje życie i choćbyś człecze śpiewał peany i układał chwalące wiersze to i tak skończysz na podłodze w kuchni z nożem wbitym w ciało.

Humpersi są jak dzieci – analogi ku temu mnóstwo przedstawia w filmie Korine. Dzieci okrutne, wydawać by nam się mogło, ale  w ich mniemaniu to normalność. Jak tego nie skojarzymy to faktycznie trudno nam będzie obejrzeć ten obraz.

I znowu świat w najnowszym filmie reżysera wygląda jak po jakieś kulturowej apokalipsie. Zostają same ścierwa – brudne wariaty. Ale że to ich świat to reżyser wie, że nie ma prawa nawet podawać jakiegoś porównania do świata, który znamy. I choćby widz bardzo chciał to nie dostanie porównania. Ot, i tyle, musisz się widzu przyzwyczaić, że w tym filmie brzydkie ludziska lubią obciągać gałęziom, choćby nie wiadomo jak paskudnie to wyglądało.

Na dzień któryś w festiwalowej gazecie był wywiad z tym starszym małżeństwem co ogląda 500 filmów rocznie i w sumie nie robią nic więcej tylko do kina chodzą. Nawet im Gutek karnety sprawia co roki na ENH.

I cieszyli się mocno, że poszli na „Trash Humpers” bo tam dużo obrazów było, a oni tak lubią – jak dużo obrazów, a mniej pitolenia i napisów. Bo wzrok już nie ten mają. Proste i banalne ogarnięcie filmu – bo nie trzeba było dużo napisów czytać tylko można było oglądać obrazy. Cały Korine – siedzisz i oglądasz obrazy. Brzydkie, ale obrazy.

Korine czy jest turpistą filmowym takim współczesnym – nie wiem. Wiem jedno, że to żadna awangarda ani performance. On niczym Bunuel w „Widmie Wolności” tworzy świat innych zasad, choć mogłoby się wydawać, że to dzieje się w naszej rzeczywistości. Tyle, że Bunuel wykpił się surrealizmem, a Korine za przeproszeniem nie wykpiwa się niczym. Rzeczywistość w jego filmach to rzeczywistość zastana. Może dlatego ciężko się jego filmy ogląda.

W jednej ze scen bohater (którego zresztą gra sam Korine) mówi coś w stylu, że to właśnie Humpersi są przyszłością ludzkości, choć może wydawać się, że nie.

Jak ktoś chce to znajdzie w tym aluzję do dzisiejszego świata. A jak ktoś nie chce to nie.

Na tym polega fajność filmów Korine’a, że nie musi. Wystarczy oglądać. A kto wytrzyma do końca seansu, to niech się nie złości, ale zobaczy, że na następny film pójdzie z uśmiechem na twarzy.

Też tak miałam po „Gummo„. Co za wstyd dla kina! Fu, obraza ludzkiej moralności i estetyki. A potem sama szukałam kolejnych dzieł tego pana.

Trailer filmu „Gummo”

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=HvXSDfC7PLc[/youtube]

Jestem pewna na 99 procent, że Korine nie raz podśmiechiwał się z ludzi, którzy wychodzi w trakcie seansu jego filmów. Pewnie o to mu chodziło.

A ja mu tam nie dałam i nie dam tej satysfakcji!

To był jeden z moich najfajniejszych i najciekawszych seansów na Erze Nowe Horyzonty!

4 odpowiedzi na “ENH (3) Trash Humpers czyli make it make it don’t fake it!”

  1. Drogi Stefaniec! dzięki:) i dzięki za linka, zapowiada się ciekawie, pewnie będę tam częściej zaglądać.

    pozdrawiam

  2. Zwiastun Gummo – bardzo wzruszający, Oli, zaciekawił mnie ten twórca, muszę przeorganizować życie w lipcu aby nie omijały mnie takie dziwno-smutne perełki filmowe. Dzięki za ten wpis.

  3. Gummo widziałem… Zmiażdżył mnie. Te postaci, te klimaty… i Chloe Sevigny, o ile dobrze pamiętam. Masakra. Może na Trasherów też się skuszę!

Możliwość komentowania została wyłączona.