Filmy w sensie, że „country”

Skoro się tak inspirujemy nawzajem to ja po wpisie kolegi  True Blood OST. Country da się słuchać. Naprawdę!
postanowiłam dodać parę słów. Filmowych. Bo obrazów o muzykach country nie brakuje. I jest ich wiele. Ja wspomnę tu zaledwie trzy. Ale za to jakie 🙂

Patsy Cline

Pamiętacie serial „Lost” (Zagubieni)? Za każdym razem gdy w serialu był pokazywany flashback Kate można było usłyszeć w tle muzykę country. Pewnej piosenkarki. Patsy Cline. Nie powiem, to właśnie za takie smaczki polubiłam ten serial (a nie tylko za tajemnice zjadające własny ogon). Według Lostopedii muzyka Cline była powiązana z postacią Kate bo sama aktorka bardzo lubiła jej piosenki.

Patsy Cline zginęła tragicznie w katastrofie lotniczej, ale zostawiła pod amerykańskimi strzechami kawał dobrej klasycznej muzyki country. Była prawdziwą damą tego gatunku i to w niej inspirację miały Loretta Lynn a potem Dolly Parton. Choć te panie mogą być bardziej kojarzone z bardziej tanecznym rodzajem country – honky tonk, to nie można zapominać, że wszystko zaczęło się od Patsy Cline.

O piosenkarce powstał tylko jeden biograficzny film fabularny – „Sweet Dreams” z Jessicą Lang w roli głównej. Jeśli dobrze pamiętam to Lang nie nagrała własnej ścieżki do tego filmu. Mimo to warto obejrzeć.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Ac6r1JJPhA8[/youtube]

Patsy zagrała jeszcze epizodycznie inna świetna aktorka Beverly D’Angelo, ale o tym poniżej…

——————–

Loretta Lynn

Loretta Lynn – bardzo skromna królowa country. Skromna kobieta, która jest idealnym przykładem  amerykańskiego snu. Wywodząca się z biednej rodziny, w wieku 13 lat wyszła za mąż i przeżywała życie jak miliony podobnych jej kobiet. Z jednym wyjątkiem – Loretta lubiła chwycić za gitarę i śpiewać w prostych słowach o swoim życiu. Jej biografia to historia o tym jak skazana na bycie kurą domową dziewczyna jednak wpada na salony i pod dachy zwykłych ludzi, staje się nieśmiertelną gwiazdą i na koniec, choć nie liczy już centów, nie walczy z pijanym mężem i nie czuje nędzy – wciąż jest tą samą skromną królową country.

W filmie z 1980 roku główną rolę zagrała (rewelacyjnie!) Sissy Spacek. Tam też godna zapamiętania scena gdy Loretta spotyka Patsy Cline zagraną przez D’Angelo. Sissy tak niesamowicie oddała duszę Loretty, że nawet Akademia ugięła przed jej rolą kolana. Nawet jeśli nie przepadacie za muzyką country i wiecie, że nigdy się do niej nie przekonacie to warto obejrzeć wyłącznie dla tej roli. Oczywiście Sissy Spacek sama wykonywała na rzecz filmu utworu Cline. Ciekawostką jest, że trzy lata po nakręceniu „Córki górnika” aktorka nagrała własną płytę country.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=UFPqPSQoZFE[/youtube]

——————–

Johnny Cash

Czas na jakiegoś króla country! Facet, któremu na ciężkie dzieciństwo niczym miód wylewała się muzyka country. W dorosłości pogrywał sobie marząc o tym by zajść dalej. I gdy odkrył w sobie rocka i bunt tak też się stało. W filmie „Walk the line” z 2005 roku Casha zagrał oscarowo Joaquin Phoenix w duecie z Reese Witherspoon w roli June Carter. (Sam film przegrał z „Crash” w dogrywce o głównego Golasa czego Akademii do dziś nie mogę wybaczyć).

Aktorski duet dużo przećwiczył (choć dla Reese  urodzonej na Południu nie było to trudne) własne głosy i postanowili wykonać osobiście wszystkie partie muzyczne w filmie. Z tego powstało muzyczne cudo – soundtrack wyśpiewany przez Phoenixa i Witherspoon warto mieć w swojej kolekcji.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Ydrr5zDJGzA[/youtube]

——————–

Oczywiście filmów o country jest o wiele więcej jak choćby wcale niedawny „Szalone serce” czy sztandarowy „Nashville” Roberta Altmana. Nie wszystkie są dobre, niektóre dotykają dna, a niektore (jak owe trzy wymienione powyżej) to rewelacyjny zapis biografii jednych z najlepszych wykonawców muzyki country.

I są dwa powody, dla których warto zobaczyć te filmy (wystarczy w sumie tylko jeden z nich): dobra muzyka i to że to naprawdę porządne kino.

 

Jedna odpowiedź do “Filmy w sensie, że „country””

  1. Będę musiał posłuchać trochę country… A ktoś ostatnio mi na blogu napisał, że ostatecznie OST do True Blood nie jest countrowy, tylko bluesowy. Ja już nic nie rozumiem… Dla mnie jest jednak countrowy z mocną domieszką kilku innych gatunków muzycznych. 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.