Incepcja. Analiza…???- czyli co autor miał na myśli

Jak ludzie mówią, że tak, oglądali Incepcję, ale już pod koniec film był zbyt (wstaw dowolne): a)pojechany, b)trudny, c)zakręcony, lub rzadsze d)skomplikowany – pewnie dlatego rzadsze bo łatwiej powiedzieć zakręcony itp. No więc jak ludzie tak mówią to mam ochotę pokręcić głową i im powiedzieć „to nie tak, nie tak”.  Choć w sumie tak. To w końcu jak? Zakręcone, trudne, pojechane i skomplikowane to nieco…

Pojechany film to np. Tommy Kenna Russella, trudny to „Zwierciadło” Tarkowskiego, zakręcony to był „Antrakt”.  Ale spokojnie, kto ma dziś ochotę po pracy dawać rady takim dziełom to proszę bardzo.  Głowa nie ta, i mi się nierzadko nie chce sprostać mocniejszemu dziełu gdy mam do wyboru tytuł, który mnie odpręży. Ale wróćmy do Incepcji.

Czytaj dalej „Incepcja. Analiza…???- czyli co autor miał na myśli”

Smiley Face. Czyli przygoda z panią Marihuaną

Lubię filmy Gregga Arakiego. Bo są bezkompromisowe. I są jego własne. Przyszedł taki czas, że Araki zrezygnował z poruszania tematyki zagubionych homoseksualistów w swoich filmach i postanowił nakręcić nieco weselszy film niż dotychczas: film-przygodę „Smiley Face„. Przygodę nieziemską – bo z punktu widzenia kompletnie ujaranej marihuaną dziewczyny, i jak najbardziej ziemską – gdzie wizyta w gabinecie dentystycznym może być równa wizycie w krainie Hobbitów.

Czytaj dalej „Smiley Face. Czyli przygoda z panią Marihuaną”

Szybki raport filmowy: Salt, Zmierzch, Nocny Pociąg z mięsem i inne

O czym by tu dziś napisać? Nie, na pewno nie o tym, że „Wszystko co kocham” będzie walczył o nominację do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego. Nuda.  Nie ma co pisać o polskim kinie. Po „Dom zły” dalej wieje nudą. Oscara dostanie jakiś film. Nie z Polski. Ot, taki ze mnie Jackowski, zobaczycie.

————————

Krótkie notki o filmach, które ostatnio (a trochę ich było) widziałam:

Czytaj dalej „Szybki raport filmowy: Salt, Zmierzch, Nocny Pociąg z mięsem i inne”