APOCALYPTO

Apocalypto to jeden z moich ulubionych filmów.  Z podejrzliwością patrzyłam na Mela Gibsona – reżysera, który od Braveheart do Pasji sprawiał wrażenie, że chce zrobić nieuchwytne widowisko, w którym wolność, śmierć i miłość będą równie ostro zarysowane.  Dobra historia ujęta w perfekcyjnych zdjęciach. I niby wszystko gra, ale te filmy były dla mnie sztuczne. Szczególnie Pasja, gdzie ketchup wylał się na Nowy Testament. Ale z Apocalypto było już zupełnie inaczej. Dałam się nabrać i dałam się oczarować.

Czytaj dalej „APOCALYPTO”

Incepcja. Analiza…???- czyli co autor miał na myśli

Jak ludzie mówią, że tak, oglądali Incepcję, ale już pod koniec film był zbyt (wstaw dowolne): a)pojechany, b)trudny, c)zakręcony, lub rzadsze d)skomplikowany – pewnie dlatego rzadsze bo łatwiej powiedzieć zakręcony itp. No więc jak ludzie tak mówią to mam ochotę pokręcić głową i im powiedzieć „to nie tak, nie tak”.  Choć w sumie tak. To w końcu jak? Zakręcone, trudne, pojechane i skomplikowane to nieco…

Pojechany film to np. Tommy Kenna Russella, trudny to „Zwierciadło” Tarkowskiego, zakręcony to był „Antrakt”.  Ale spokojnie, kto ma dziś ochotę po pracy dawać rady takim dziełom to proszę bardzo.  Głowa nie ta, i mi się nierzadko nie chce sprostać mocniejszemu dziełu gdy mam do wyboru tytuł, który mnie odpręży. Ale wróćmy do Incepcji.

Czytaj dalej „Incepcja. Analiza…???- czyli co autor miał na myśli”